Iskierka (czyli notka na dobranoc)
Drogi czytelniku ostrzegam Cię, nim będzie za późno. Nie czytaj tej
notki po zmroku, kiedy za oknem czai się groźnie wyglądający księżyc, a
najlepiej nie czytaj jej wcale. Jest gorsza niż moje Shatanistyczne
wywody, niż rozpaczliwy krzyk zabłąkanej duszy, skazanej na cierpienie w
Tartarze, niż wycie wilka, gotowego w każdej chwili, skoczyć Ci do
gardła. Jest ona bowiem o pieśni, która zawsze budziła we mnie pewien
respekt, a jej tajemnicze, przerażające brzmienie po dziś dzień
przyprawia mnie o ciarki. Kojarzysz "Iskierkę"?
Tak, to ta kołysanka. Pewnie pamiętasz ruch matczynych warg podczas
śpiewania, jej zatroskane spojrzenie ukryte w mroku dziecinnego pokoju.
A w Twej głowie pojawiał się zawsze jeden i ten sam obraz starego
popielnika, zabłąkanej w nim, tlącej się leniwie iskierki, oświetlającej
ukrytą gdzieś w lesie chatkę z masła... chatkę Baby Jagi.
Teraz ten dziecinny, niewinny strach może powrócić. Jak?
...wystarczy posłuchać.